Wasze dobre nawyki z zakresu bezpieczeństwa brzmią bardzo rozsądnie i na pewno warto je stosować ... ale nie można dać się zwariować, jazda musi być przyjemnością, a nie stresem, że muszę być przygotowany w każdej chwili na awaryjne hamowanie. Oczywiście, że kiedy słyszę, że jakiś motonita (szczególnie bliski) miał wypadek to moja czujność wzrasta, ale na codzień łudzę się, że nie spotkam na drodze "niedzielnego" kierowcy...
Próbuję właśnie przypomnieć sobie moje nawyki, ale nic nie przychodzi mi do głowy
(oprócz podstawowych) Może oprócz takiego, że próbuję obserwować co robi kierowca zbliżającej się puszki (czy mnie widzi), a nie cały pojazd. Z innych nawyków staram się w niektórych sytuacjach pozdrawiać i dziękować na drodze nogą, a nie ręką (to obserwacja przywieziona z innych krajów, zwłaszcza alpejskich gdzie zakręt goni zakręt i nie ma czasu na użycie ręki).