Teraz jest 23 lis 2024, o 10:27

napedMotocyklowy.pl napedMotocyklowy.pl





Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 105 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: Nasze gleby, szlify, upadki...
PostNapisane: 2 mar 2013, o 01:56 
czas przyszedł i na mnie ;))) w sumie nie ma co się chwalić, ale pomyślałem że zawsze jeżeli ktoś to przeczyta to może mu to pomoże i uda się uniknąć gleby.

jest to już mój drugi ślizg. ale wszystko od początku. zaczynałem swoją przygodę na motocyklu Yamaha r125. latałem nim przez 8 miesięcy i nie zaliczyłem na nim nigdy żadnej gleby ślizgu czy choćby upadku z czego jestem bardzo dumny. udało się mi kupić jako kolejny motocykl Yamaha r6. latam na niej już od ponad roku z czego na obydwu motocyklach przejechałem już około 8 tyś. więc nie jest to mało choć nie jest to nie wiadomo jak wiele zawsze może ktos powiedzieć że liczy się jak sie lata a nie ile kilometrów sie robi, ale do rzeczy. r6 to już moim zdaniem powazny motocykl i jakoś tak ciężko na nim się wolno lata, powiedziałbym że to prawie nie możliwe ;)))

1. piękna pogoda droga kręta super przyczepność niestety pojawił się odcinek prostej który był pokryty żwirem, szutrem czymś w tym stylu a to wszystko pojawiło się z rozjeżdżonego przez auta pobocza. widząc ta sytuację a mając na liczniku około 70km/h postanowiłem zwolnić aby spokojnie przez to przejechać szybka reakcja lusterko prawa lewa strona czy nie mam nic za sobą no i zwalniam. wydawało się mi że dosłownie dotknąłem przedniego hamulca ale tylko tak mi się wydawało. było to na tyle wystarczające że przednie koło mi się uśliznęło i motocykl po prostu znikł z pode mnie. motocykl w większości uratowany przez crash pady jedynie pokrywa silnika porysowana bo połowa motocykla była na ulicy a połowa w rowie. ja uderzyłem o ziemie nie o asfalt barkiem i łokciem wstałem otrzepałem sie i pojechałem dalej wiec nie było końca świata ale mogło to się skończyć dużo gorzej

2. tutaj już nie będzie to aż tak kolorowa historia. w zeszła niedziele piękna pogoda postanowiłem wytargać motocykl z garażu. ciepło ale niestety tylko w słońcu, sucho bo od tygodnia już nie padało więc na pozór wszystko wydawało by się pięknie ale postanowiłem na jednym z pierwszych zakrętów zejść na kolano. zimne opony zimny asfalt sprawiły że tylne koło mnie wyprzedziło . motocykl położył się na prawą stronę i jakimś dziwnym trafem zaczepiłem ręka pod motocyklem no i ten ciągnął mnie przez kilka metrów. pech chciał że przy upadku uderzyłem kolanem o asfalt. pomimo tego że miałem na sobie kombinezon skórzany z ochraniaczami uderzenie było na tyle silne że nie moglem chodzić a opuchlizna tak duża że nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem pomimo że mam już kilka operacji kolana za sobą. w szpitalu operacja kolana czyli usuwanie całej tej wody i krwi z kolana oraz zmiażdżony palec ale na szczęście wszystkie kości w porządku wiec mam nadzieje że za parę ładnych tygodni będzie wszystko ok. motocykl niestety nie przyjął tego tak dobrze jak za pierwszym ślizgiem choć i tak crash pady zrobiły swoją robotę. największe straty to złamana prawa kierownica i do wymiany dźwignia od hamulca przedniego. a co do plastików trochę porysowana ale o dziwo nic sie nie połamało. mało tego wszystko praktycznie po rozłączało sie na kawałki osobno czasza osobno boki ale wszystko dalej jest na moto tylko że ma sporo luzu.

i tutaj moja wielka prośba, proszę o doradzenie mi jakim najlepiej klejem dwu składnikowym (słyszałem że taki będzie najlepszy) mógłbym posklejać elementy plastikowe. no chyba że znacie może jakiś inny sposób ale nie chciałbym wchodzić w droższe spawanie plastików. może silikon? co byście polecili?


Góra
  
 
 Tytuł: Re: Nasze gleby, szlify, upadki...
PostNapisane: 9 mar 2013, o 23:15 
Offline
mistrz toru
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 lut 2013, o 12:20
Posty: 1800
Sprzęt: R6 RJ11
Imie: Andrzej
Lokalizacja: Warszawa
W sumie i swój przypadek mogę opisać.

U mnie było dość zwyczajnie. Łysy kapeć z tyłu mnie sporo kosztował, bo przez niego przy lekkim hamowaniu na mokrej drodze uciekł mi tył. Zanim zdążyłem się zorientować było już wszystkim. Prędkość na szczęście malutka, bo tylko 50 km/h. Na moje szczęście jeżdżę praktycznie zawsze w kombi, więc wielkich problemów nie było. Ogólnie sunąłem kilkanaście metrów widząc przed sobą sprzęcik i tylko w głowie "o K...wa, mój motor!".

Końcowy bilans

Przytarte elementy motocykla:
- lewa pokrywa, bo nie miałem crashpad,
- lewy górny i dolny panel boczny,
- pęknięta i przytarta lewa czacha,
- lewa tylna stopka,
- ogon na wysokości setów,
- końcówka kierownicy gdzieś się zgubiła,
- mocowanie przedniego koła.

Kombinezon:
- uchwyt od wlotu powietrza w kasku ułamany w połowie,
- buty delikatnie, wręcz niezauważalnie przytarte,
- przytarty kombinezon trochę na kolanie i tyłku,
- rękawice trochę na szwie puściły.

Ja:
- wyłamany kciuk ze wszystkich stawów i pęknięta skóra między palcem wskazującym, a kciukiem.

Teraz mam crashpady.

_________________
Nie ma złej pogody do jazdy, jest tylko złe przygotowanie się do niej.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Nasze gleby, szlify, upadki...
PostNapisane: 9 cze 2013, o 01:54 
Offline
świeżak

Dołączył(a): 26 paź 2012, o 21:16
Posty: 94
Sprzęt: r1 rn01
Imie: msa
Lokalizacja: Roetgen
Od poczatku tego sezonu smigam kiedy tylko jest to mozliwe. Mieszkam w regionie gdzie kretych drog nie brakuje i jest z tego znany. Przyznam ze w te calkiem krete rejony zapuszczam sie prawie zawsze tylko z moim dobrym (doswiadczonym ) kolega przed ktorym zaden zakret tu nie jest straszny. Zazwyczaj czymie sie za nim i staram sie jechac jego torem jazdy i tak sie ucze. Dopiero on pokazal mi jak sie zapier.. i do czego motocykl sluzy i co mozna nim robic. Samemu nie odwazylbym sie sprobawac tak jezdzic a jesli to napewno dopiero po paru sezonach. poprostu trzymie sie za nim i skupiam na sterowaniu moto bez koniecznosci dostosywania predkosci czy myslenia co to za zakret.
Po dluzszej przerwie mielismy okazje smigac ten tydzien codziennie wieczorem po 1,5-2 godz. . Kolega stwierdzil ze jezdze nieporownywalnie lepiej niz przedtem (mysle ze duzo za sprawa odpowiedniego ustawienia zawies). On potrafi szlif.kolanem praktycznie kazda serpentyne czy zakret tu w okolicy (sa mu one dobrze znane). Ja w kazdym zakrecie siedze mu na dupie nie ustepujac bez problemow ale nie szlifuje.czasem zdaza mi sie podnozkami przeszlifowac. Stwierdzil on ostatnio ze mam sie skupic na mojej pozycji zeby kolanem trzec bo moto jest w takim pochyleniu ze bardziej sie nie da i moge stracic przyczepnosc. Udalo sie najpierw dotknac kolanem pozniej pare razy przeciagnac (COS PIEKNEGO). Pare razy wyszlo mi to tak jak powinno ale czesto tez nie. Przyznam ze nie jest to dla mnie proste. Wczoraj smigalismy przez ponad godzine czyste przeciagniecie kolanem udalo mi sie tylko raz. w koncu na jednej z serpentyn a dokladnie zaraz za jej polowa stracilem przyczepnosc i polecialem prosto do rowu. Akurat pech chcial ze przed paroma min. siadla mi bateria w kamerce, ktora normalnie zawsze jest wlaczona. Wielka szkoda bo moglbym to przeanalizowac , a tak nie wiem co sie stalo. nie hamowalem ani tez nie dowalilem gazu. Stalo sie to tak bardzo szybko ze sam nie wiem jak. wiem tylko ze kolanem nie tarlem i przypuszczam ze w pewnym momencie zabardzo ja pochylilem i mi przod poszedl.
Z pewnoscia zawinil moj brak techniki i doswiadczenia .
Cale szczescie nie bylo kraweznika, barierki, drzewa itp. tylko trawa i niegleboki mokry row.
szkody: tylko na lewej stronie, czasza troche przetarta na samym kancie, pokrywa silnika przetarta, boczna owiewka przetarta nie duzo tylko na jej kancie tuz przy ramie , migacz, lusterko przetarte, koncowka kierownicy przetarta, kombi troche pocharatane
Cale szczescie szkody niewielkie!
Moze mialo tak byc i nauczy mnie to troche szacunku do moto bo ostatnimi dniami czulem sie na nim bardzo pewnie.
Na stan dzisiejszy sam nie wiem co bedzie z dalsza jazda a przede wszystkim nauka dalszego schodzenia na kolano. troche mi to do myslenia dalo
poprostu zobaczy sie czy sie da czy nie.
PRZYZNAM ZE PO PIERWSZYM PELNYM PRZECIAGNIECIU KOLANEM WRAZENIA I EMOCJE SA ZAJEBI....


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Nasze gleby, szlify, upadki...
PostNapisane: 9 cze 2013, o 08:34 
Offline
mistrz toru
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 wrz 2010, o 13:20
Posty: 1769
Lokalizacja: Konin
Sprzęt: YZF R6 2007
Imie: Karol
Lokalizacja: konin
obejrz sobie film "przyspieszenie 2-biblia pokonywania zakretow" pokazane jest jak ganiac na kolanie fajny filmik ale jest kilka bledow ktorych nie powinno sie robic

_________________
YAMAHA R6 07r. Żyć chwilą nie chwilę...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Nasze gleby, szlify, upadki...
PostNapisane: 16 wrz 2013, o 22:18 
Offline
kursant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 lut 2011, o 19:40
Posty: 237
Lokalizacja: FZ
Sprzęt: RN12
Imie: Emil
Stało się..
Pierwszy highside w życiu :)
Otóż piękna niedziela + brak syndromu sobotniej nocy skłonił mnie to spożytkowania nadmiaru energii na torze :)
Wjazd na tor, powerade pod pache kilka słów w parkingu no i jedziemy.. Pierwsze okrążenia na spokojnie. Dobra gumy rozgrzane czas przyspieszyć.. Dzień jakby inny niż poprzednie. Żadnych błędów, bezporblemowo pokonywane winkle, szybciej.. chlopaki jakby wolniejsi ? Taa to mój dzień, myśle!
Szybki prawy, patelnia w lewo przurzutka na prawy, maneta przy wyjściu i dupa uciekła. Odruchowo gaz zamknięty, niestety.. wypad z baru!
Lądowanie na bark, kilka kozłów i bliżej nieokreślonych pozycji na glebie. Moto bacznie dotrzymuje mi kroku.. Prędkość niby niewielka ok 80km/h a straty jednak są.. Moto szybko pozbierane przez znajomków, pierwsze oględziny eeee tylko lusterko, stary prawy set, przytarty zbiornik jak po szlifie.. Wszystko boli ale do chaty trzeba dojechać.. Moto na lawete, dupa do auto i wio do garażu trochę się przyglądnąć..
Niestety:
stelaż przód, stelaż tył, wydech, zbiornik, czacha, boczek prawy, zadupek, set, kierownica, klamka i kilka już mniej istotnych pierdół aaa i złamana podpora kostki prawej stopy okazało się z wieczora..
I tak udupiony na 6 tygodni god damn it!

_________________
Bo na luzie trzeba zyc.. A nie jezdzic..


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Nasze gleby, szlify, upadki...
PostNapisane: 31 mar 2014, o 18:34 
Offline
mistrz toru
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 lut 2013, o 12:20
Posty: 1800
Sprzęt: R6 RJ11
Imie: Andrzej
Lokalizacja: Warszawa
Niestety znów mnie ziemia uderzyła, a dokładniej było tak:

Jadę sobie Poznańską w stronę Warszawy i zjeżdżam ślimakiem na S8. Prędkość w sumie nie za duża, cieszę się ładnym winklem no i niestety czuję, że mnie wywali na inny pas. Miałem nadzieję, że będę miał fart, ale niestety go nie miałem.
Zgarnął mnie autobus.
Na szczęście facet szybko odbił i z tego, co mi się wydaje zderzyliśmy się bokiem. Facet mówił,że gdyby nie uciekł, to by mnie wziął pod koła. Odbiłem się od niego i dale już był ślizg.
Na tyle, co obejrzałem moto, to crashpada zawiodła, bo się wygięła i przez to poszła pokrywa alternatora i masa innych rzeczy.
Ja w sumie wyszedłem z tego można by rzec bez szwanku. Trochę potłuczone biodro, łokieć kolano i stopę. Poza tym bez siniaków tylko opuchlizna.

Wszyscy mówią, że miałem masę szczęścia, że bez żadnego złamania nawet z tego wyszedłem. Do tego praktycznie nic mnie nie boli o ile nie chodzę.

Na koniec ogromne podziękowania z pomoc dla kolegi z forum Jano :drink: . Przyjechał na miejsce i popilnował moto, gdy ja byłem w szpitalu a potem zorganizował transport sprzętu. No i to wszystko w niedzielę.

Nie życzę tego nikomu, a jeśli się zdarzy, to tylko z takim zakończeniem.

_________________
Nie ma złej pogody do jazdy, jest tylko złe przygotowanie się do niej.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Nasze gleby, szlify, upadki...
PostNapisane: 31 mar 2014, o 19:07 
Offline
mistrz toru
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 kwi 2013, o 20:13
Posty: 2661
Sprzęt: Sprzedany
Imie: Damian
Lokalizacja: Międzyrzec Podl
spalinowy napisał(a):
Niestety znów mnie ziemia uderzyła, a dokładniej było tak:

Jadę sobie Poznańską w stronę Warszawy i zjeżdżam ślimakiem na S8. Prędkość w sumie nie za duża, cieszę się ładnym winklem no i niestety czuję, że mnie wywali na inny pas. Miałem nadzieję, że będę miał fart, ale niestety go nie miałem.
Zgarnął mnie autobus.
Na szczęście facet szybko odbił i z tego, co mi się wydaje zderzyliśmy się bokiem. Facet mówił,że gdyby nie uciekł, to by mnie wziął pod koła. Odbiłem się od niego i dale już był ślizg.
Na tyle, co obejrzałem moto, to crashpada zawiodła, bo się wygięła i przez to poszła pokrywa alternatora i masa innych rzeczy.
Ja w sumie wyszedłem z tego można by rzec bez szwanku. Trochę potłuczone biodro, łokieć kolano i stopę. Poza tym bez siniaków tylko opuchlizna.

Wszyscy mówią, że miałem masę szczęścia, że bez żadnego złamania nawet z tego wyszedłem. Do tego praktycznie nic mnie nie boli o ile nie chodzę.

Na koniec ogromne podziękowania z pomoc dla kolegi z forum Jano :drink: . Przyjechał na miejsce i popilnował moto, gdy ja byłem w szpitalu a potem zorganizował transport sprzętu. No i to wszystko w niedzielę.

Nie życzę tego nikomu, a jeśli się zdarzy, to tylko z takim zakończeniem.


Czyli wczoraj dojebałeś tak? Ciesz się stary że Cie autobusem pod koła nie wziął bo byś postów już nie dodawał pewnie....


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Nasze gleby, szlify, upadki...
PostNapisane: 31 mar 2014, o 19:38 
Offline
mistrz toru
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 lut 2013, o 12:20
Posty: 1800
Sprzęt: R6 RJ11
Imie: Andrzej
Lokalizacja: Warszawa
No w sumie bardzo niewiele brakowało tak na prawdę do innego zakończenia.

_________________
Nie ma złej pogody do jazdy, jest tylko złe przygotowanie się do niej.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Nasze gleby, szlify, upadki...
PostNapisane: 31 mar 2014, o 19:41 
Offline
pochłaniacz winkli
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 lut 2013, o 17:52
Posty: 614
Sprzęt: r6 rj11
Imie: Artur
Lokalizacja: Warszawa
dobrze ze tylko tak sie skonczyło :?

dużo szczęścia w nieszczęściu..


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Nasze gleby, szlify, upadki...
PostNapisane: 31 mar 2014, o 19:49 
Offline
pochłaniacz winkli
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 sty 2010, o 20:54
Posty: 622
Lokalizacja: Wrzesnia,WLKP
Sprzęt: YZF R1 Rn09
Imie: Piotr
najwazniejsze ze Ty caly moto sie odbuduje....

_________________
Lewy pas i gaz, przednie koło w górze nie daj się wyprzedzić furze:)))


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 105 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Theme designed by stylerbb.net © 2008
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group sem pozycjonowanie seo
Linki partnerskie:
gsx-r forum Motul 5100 Zestawy napędowe zestaw napędowy opony motocyklowe Zębatki sunstar


Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
phpBB SEO
Strefa czasowa: UTC + 1