no właśnie i stąd najprawdopodobniej wziął sie mit z linka na szyi.
temat połknięty przez motocyklistów noszący koszulki "dawcy" zeby tylko ktoś o nich mówił, nie ważne co, ważne że wogóle, jak w HOLLYWOOD

ewentualnie może to być linka od stroju do moto, w którym po "odłączeniu" ridera od motocykla otwiera się poduszka powietrzna..

nie ma to mit sam osobiście kolesia widziałem jak miał taką linkę założoną to było kilka lat temu jak ścigacze dopiero wchodziły na rynek dla mnie jest to głupota bo przy 10 km/h możesz zginąć a śmiało mógł by żyć

Podobno natura tak funkcjonuje że debile to się sami unicestwiają bo ktoś mądry chyba nie zakłada sobie linki na kark, albo może ktoś chce dostać nagrodę Darwina za najgłupszą śmierć.

Ten to miał pecha

Samobójca:
Francuz, Jacques LeFevier postanowił popełnić samobójstwo. Aby mieć pewność, że próba samobójcza się powiedzie stanął na urwisku i przywiązał kamień do szyi. Następnie wypił truciznę i podpalił swoje ubranie. Próbował nawet zastrzelić się podczas skoku, ale kula chybiła przecinając linę z kamieniem. Woda morska, do której wpadł niedoszły samobójca, ugasiła ogień, a zalewając usta, spowodowała wymioty, które usunęły truciznę z żołądka. Jacques został wyciągnięty z wody przez rybaków i odwieziony do szpitala, gdzie zmarł z powodu wychłodzenia organizmu.

odnośnie tych linek przywiązywanych do szyi...i opowiadają o tym motocykliści z krwi i kości..

polecam obejrzeć..
http://www.youtube.com/watch?v=I-voQQ1l ... re=related

a potem krążą baje po necie:D