Ja też miałem przygodę w sezonie 2009:
Przemieszczałem się z punktu "A" do punktu "B" w lini prostej, pomiędzy tymi punktami mam garaż, włączyłem lewy kierunkowskaz, zjechałem do srodka jezdni, upewniłem się patrząc w lewe lusterko czy jakiś oszołom przez przypadek nie jest w trakcie wyprzedzania, wszystko było oki, więc skręciłem, nagle pisk opon i bum, dostałem, uderzenie przyjąłem na lewy set, czyli środek a bardziej tył motocykla, prostopadle, spadłem z moto, które po uderzeniu przewróciło się na prawą stronę, uszkodzenia: rozwalony lewy but, zmiażdżona kostka (4tyg. gips i 6 tyg. L4) złamany lewy podnużek, wgięte oba sety, pogięty tłumik i klamka przedniego hamulca, zgięty przedni stelaż, połamana czacha i zadupek, w samochodzie zbity przedni prawy reflektor, połamany zderzak.
Przyjechała policja, po 1,5h wertowania kodeksów (panowie kompletnie nie wiedzieli jak rozstrzygnąć problem, w ogóle ich podejście do tematu, stosunek do motocyklistów i umiejętność pisania pozostawiały wiele do życzenia, zero obiektywizmu i logiki) i konsultacji z bazą, stwierdzili, że wina leży po mojej stronie z uwagi na fakt, iż skręcając w lewo powinienem ustąpić wszystkim innym uczestnikom pierwszeństwa, zarówno tym z przeciwka jak i tym z tyłu, zaznaczyli również, że gdyby to było skrzyżowanie wina byłaby po stronie kierowcy auta. Zaproponowali mandat w wysokości 450 zł. i 6 pkt., absolutnie nie zgodziłem się z ich opinią i poprosiłem o skierowanie sprawy do sądu, aby orzeczenie wydał ktoś kto się na tym zna.
W chwili obecnej jestem po pierwszej rozprawie i 25 stycznia mam kolejną.
|