Witam Szanowne Grono!
Znajomi mówią na mnie Jano, Dżony, albo po prostu Janusz tudzież Januszek.
Miałem baaardzo fajny motocykl, jakim jest VFR 800 FI (ostatnia prawdziwa VFR), ale z czasem zacząłem myśleć o czymś lżejszym, mniejszym gabarytowo, ale o większym sercu.
Nie spieszyło mi się ze zmianą, lecz zgruzowałem swoją poczciwą 46-stkę i tak po wspólnych 3 sezonach i 40 kkm zacząłem się rozglądać za jej następcą.
Początkowo brałem pod uwagę CBR 929 i 954, ale ostatecznie padło na R1 z 2003 r.
Niestety znajomość z R1 nie zaczęła się najlepiej
W dniu zakupu wyrwałem się na przejażdżkę i stanąłem niemal w polu jakieś 130 km od domu, ze spalonym alternatorem.
I teraz jestem w przysłowiowej "ciemnej dupie", bo za 3 tygodnie od tej chwili miałem być w drodze na bałkański wypad wakacyjny, a tu lipa - alternatora szukam 3 tygodnie i jak nie było tak nie ma (obecny jest w takim stanie, że nie nadaje się do regeneracji).
Man nadzieję, że jednak uporam się z problemem i lada dzień wrócę na drogę.
Do zobaczenia na trasie.
pzdr - J!