Witam.
Mam problem z moją r6 00'
Byłem w serwisie, który założył mi alarm GPS. Po uruchomieniu tego alarmu GPS, jak zacząłem jechać motocyklem to poczułem odcięcie mocy na ułamek sekundy (tak jakbym na chwile puścił gaz), myślałem że to wina tego, że testowaliśmy wyłączane zapłonu poprzez alarm gps i może paliwo jeszcze nie dochodziło tak jak powinno, ale po dłuższej jeździe (jakieś 2 km przez które te szarpnięcia straty mocy się pojawiały często) zmienił się dźwięk z tłumika i zaczął strzelać z tłumika, motocykl jechał, ale nie miał mocy. Zauważyłem też, że w czasie jazdy na chwile wskazówka obrotomierza spadła do zera jakbym wyłączył silnik, ale silnik nadal działał. Ledwo, ledwo dojechałem do pracy. Gdy wieczorem zapaliłem motocykl to na początku chodził dobrze (były tylko te chwilowe spadki mocy), ale po paru kilometrach, jak dojeżdżałem do domu, znowu zaczął tracić moc jak dodawałem gazu i był dziwny dźwięk z tłumika (plus strzelał z tłumika co chwile). Oddałem go na drugi dzień do tych mechaników, którzy mi zakładali gps - po prawie trzech tygodniach i kilku moich telefonach dowiedziałem się, że to wina gaźników i trzeba kupić zestaw napędowy - koszt jakieś 600 zł i muszę czekać jeszcze kolejny tydzień aż to naprawią (czyli motocykl będzie jakiś miesiąc czasu stał u nich). Jeszcze jedna sprawa, dwa tygodnie przed zdarzeniem byłem u nich na czyszczeniu gaźników. Zastanawiam się czy ta naprawa gaźników coś w ogóle da czy to nie jest czasem wina np świec. Od czego może się to dziać? Ja uważam, że to wina źle zamontowanego gps, który pobiera za dużo prądu (akumulator kupiony rok temu). Do czasu odpalenia gps wszystko działało jak należy (podobno to, że teraz motocykl nie działa to zbieg okoliczności - tak mi powiedzieli w serwisie).
Wiem, że to może wróżenie z fusów, ale co uważacie, że to może być?
Pozdrawiam serdecznie.
|