Niestety muszę się zgodzić, że nie każdy w ogóle powinien wsiadać na moto. Bardzo uważnie przyglądam się co się dzieje i przeraża mnie fakt, że wyjazdy na tor/jazda motocyklem stały się po prostu modne. Ciut mnie to przeraża jak widzę chłopaczka na torze i co okrążenie się musi sprawdzić jaki jest stan oponki i czy już przytarł slajder czy jeszcze nie. Byłam na torze kartingowym dwa razy i uważam że dla mnie to była przydatna lekcja. Lepsze niż stanie z oranżadą i mądrzenie się. Jak będę robić postępy i nie będzie wstydu, może przyjadę się z Wami spotkać w Poznaniu. Sprzedacie mi wtedy swoje "know how" torowania. Tymczasem popyrkocze na kartingu

Faker nikt się nie oburza, dyskutujemy jedynie. Weź pod uwagę, że są ludzie którym mały tor w zupełności wystarcza.

Scigi juz nie sa modne. To njsza, zeby nie powiedziec ze dziura. Serio.

oczywiście, ze sa tacy nawet wieksza większość jest taka która jeździ po kartingach w przerwie miedzy pizza a mc donaldem
mnie chodzi tylko o to żeby ktoś kto się dobrze czuje na kartingu nie udzielal rad bo się grubo myli jeżeli chodzi o jazde po torze

Popieram kolege mimo ze przekaz jest brutalny.
Niestety bylem rowniez swiadkiem i uczestnikiem katapultowania sie na duzym torze po treningach na kartingu.

Szczerze mówiąc dla mnie nie ważne gdzie.Liczy się tylko dobry kawałek asfaltu , dużo winkli i wtedy mam Zajebista zabawę.Może uda mi się przygotować swoją r1 na przyszly sezon tylko na tor.To zgadam się z Fakrem na dużym torze na małe latanie i będę mógł ocenić gdzie lepiej się lata:)

Chodzi o to ze jednemu dobrze lata sie na kartingu, drugiemu na Poznaniu czy Slowacji a inny ma zajarke na drodze. Charakter sportowych moto naciska nas ze powinnismy jechac na tor i z tym mamy problem. Uwazamy ze jak nie jezdzimy po torze to jestesmy gorsi. Nie jestesmy, ale jak nie pojedziemy na duzym torze to nigdy nie dowiemy sie czym jezdzimy.
Dodatkowo amatorskie jezdzenie scigiem po torze jes cholernie drogie. To byl jeden z powodow dla ktorego odpuscilem jazde moja r6. Tor byl drogi a jazda po drogach publicznych mnie nie jara.
Moto nie jest dla mnie priorytetem tylko chwila w ktorej zapominam o codziennosci. Nie planowalem moto na przyszly sezon bo kobita byla przeciwna. Udalo mi sie ja namowoc wiec kupilem moto, a ze nie mialem planow to wzialem se na raty. Teraz musze splacic do wiosny zeby miec kase na tor. W miedzyczasie musze kupic kombi, zmienic opony, kupic owiewki, kraszpady, potem koce, nowe opony oplacic tor i tak bez konca. Faker napisal niegrzecznie ze to sport nie dla biedakow. Ale niestety taka jest brutalna prawda. Licze ze jak nie bedzie gleby to te zakupy plus oplacenie ze 3 weekendow na torze bedzie kosztowalo conajmniej 12 tys pln. Takie sa bardzo brutalne fakty.

dokładnie trzeba tak liczyć, mam pełna specyfikacje jakie są dokładne koszty. Licz 10-15 tys pierwszy sezon na lajta 3-4 wyjazdy bez gleby. Potem będzie łątwiej.
Taki mocny sezon to 30-50 tys a profesjonalny to licz w setkach jak Faker

ale za to jaki banan na mordzie jak się objeżdża czołowych zawodników

Zapomniałeś dorzucić, że "jamaha to kondon i nie jedzie" hehe


Kurwa zaraz będzie lincz.

nie ma się co obrazac, moze sprostuje ,ze to straszny kondon trzeba go kopac w dupe zeby jechał, nie wiem co twórcy rn22 mieli na myśli mowiac ze to motor typowo na tor, chyba do zabezpieczania tyłów wscigów.