i teraz przyznaje CI racje;)

Cwikol rozwinął dokładnie moją myśl dotyczącą sposobu przekazywania mocy i całkowicie się z nim zgadzam.

Aczkolwiek, zaznaczam, że moja R6S była moim własnym, pierwszym sprzętem, na którym zrobiłem już sporo kilometrów i to szczęśliwie, więc udać się może, ale czy warto ryzykować ? Ja swojemu synowi w takiej sytuacji ZDECYDOWANIE odradzałbym zakup R6.

bo na pierwsze moto najlepsze są takie http://allegro.pl/pocket-bike-mini-scigacz-77-quad-lublin-2011-new-i1966345043.html

Według mnie Yamaha R6 jest zbyt mocnym motocyklem, by zakupić go na początku swojej przygody z jednośladami. Niejednokrotnie spotykałem się z przypadkami przerostu mocy maszyny nad umiejętnościami kierowcy. Sam również zdarzało mi się jeździć R6-tkami i sam wiem jak może być to niebezpieczne przy głupocie, braku doświadczenia i brawurze kierowcy.
Zapraszamy do powitalni PajakR6

Skoro to wszystko co piszecie jest prawdą, to dlaczego jeszce żyję?
Moim zdaniem kierowca sam powinien zdecydować czym chce jeździć na początku, a wyogólnianie wszystkiego tak jak Wy to robicie, jest czymś dziwnym.
Kierowca sam musi określić swoje umiejętności, i wiedzieć, że jednak 600 czy 1000 to nie są żarty. Ja jako pierwsze moto kupiłem R1 RN09, przejeździłem nią cały sezon (wcześniej czasem jeździłem NSR 125 od kumpla) i jakoś nie czuje się "królem prędkości", nie mówie też że zamykam opony (na naszych drogach jest to dosyć trudne/niebezpieczne), ale też nie biorę zakrętu kwadratowo przy 40km/h, dlatego proszę - ogarnijcie się

Oczywiście nie biorę tutaj pod uwagę ludzików z błotem w głowie - o których pisaliście wyżej, bo na nich nie ma sił.

To czy R6/R1 (czy inne 600/1000) jest dobre na pierwsze moto to przewodni temat na większości forów.
Generalnie nie jest dobre na pierwsze moto.
dlaczego?
Dlatego że coś co zapierdala prawie 300 km/h nie może być dobre na pierwsze moto.
Nie jest dobre nawet na 2 czy 3 moto. W sumie na nasze drogi i z naszą mentalnością to w ogóle nie jest dobre moto.
Ten co będzie chciał je kupic to i tak kupi. A pytania w stylu czy to dobre moto na pierwsze moto nie maja na celu uzyskania rzetelnej odpowiedzi. Ludzie je zadający chcą usłyszeć że dadzą radę bo R6 ma słaby dół itp. tylko dlatego żeby kupić je bez wyrzutów sumienia, że narażają sami siebie.
Jest w tym coś złego? Tak bo nie narażamy tylko samych siebie, ale również innych użytkowników drogi.
Wielu z czasem ogarnie 600/1000 bez żadnych negatywnych konsekwencji, ale do tego czasu jesteśmy potencjalnym zagrożeniem na drodze.
Czy coś możemy z tym zrobić?
TAK kupić słabsze moto.
Wszyscy których znam, albo których wypowiedzi czytałem zemną włącznie przy kupnie pierwszego moto mówiło będę odkręcał z głową, nie przekrocze XXX km/h.
NIKT NIE DOTRZYMAŁ SŁOWA. Ja sam po przejechaniu 300 kilometrów jeździłem grubo ponad 200 km/h. Początkowo miało byc max 100 potem 150 potem 180 i nic z tego nie wyszło. I WAM TEŻ NIE WYJDZIE.
Prawda jest jedna - jak będziecie chcieli to i tak kupicie R6/R1 na pierwsze moto, a nasze wypowiedzi nic nie zmienią.

Zgadzam się z przedmówcą
Aczkolwiek czasem nie chodzi tylko o prędkość, ale o to, że jest to duża moc, przez większośc początkujących nie do ogarnięcia (wybuch eurofii, odkręcenie manetki, gleba)
Na początek ZAWSZE lepiej mniej niż więcej.

Pozdrawiam.

Dokładnie jak wyżej. Ja R6 kupiłem jako mój 3 motocykl w życiu pomimo, że mam dopiero 19 lat. Wcześniej śmigałem 125 (którą miałem przyznam się 2 gleby) i 500 (cruiser ojczulka, którym zrobiłem z 3000 km). I powiem, że pomimo ponad 20 tysięcy nakręconych na jednośladach R6 zaskakuje mnie. Ostatnio z własnego niedoświadczenia mało nie zaliczyłem gleby, wcześniej nieumiejętne odkręcenie manetki sprawiło zbyt gwałtowne podniesienie przedniego koła i małe problemy z opanowaniem motocykla. Wydawało mi się, że po przejechaniu takiej ilości kilometrów bez problemów opanuje erkę. Przeliczyłem się, ponieważ cały czas zaskakuje mnie swoją nerwowością.
Sam powtarzałem sobie na początku będę jeździł spokojnie, nie będę katował ani cudował. Przyszło co do czego po prostu sam się zapominać zacząłem i śmiganie grubo ponad 200 km/h nie jest żadnym wyczynem, po prostu tego nie zauważam i czasami odkręcę manetkę, a moc jaką mam pod tyłkiem sama się o to prosi. Swoją R6 zrobiłem od zakupu przez 2 miesiące 3000 km i pomimo tego boję się czasami niekontrolowanych zachowań. Niestety przyznaje - zawsze mi się podobała i wiedziałem prędzej czy później ją kupie. Wszystko dla ludzi (sam kupiłem, bo po prostu chciałem), ale powinniśmy zachować odpowiedni dystans do naszej decyzji zakupu i to co sobą będziemy prezentować na drodze.

pierwszy motocykl w życiu i R6 zapomnij, polecam najpierw moto rower

ja zaczynałem od gsxr 600 i w połowie sezonu zmieniłem na r6 i Żyje. Jak to moi znajomi powtarzają jedź swoim tempem a będzie wszystko ok ... nie raz jedziemy gdzieś w grupie 7- 10 motocykli i jedni dojeżdżają na miejsce 30 min prędzej i czekają a resztę .. moim zdaniem R6 jest dobre nawet na pierwsze moto tylko z głową, jest leciutki i zwinny a gsxr srad duży i toporny dużo lepiej mi się schodzi do kolana na r6 niż na gsxr. Ale to tylko moje zdanie ile forumowiczów tyle opinii

pozdrawiam