Dla wszystkich którzy chcą korzystać z usług Poczty Polskiej i wysyłać coś za pobraniem. ZASTANÓWCIE SIĘ DOBRZE DWA RAZY CZY NA PEWNO JESTEŚCIE NA TO GOTOWI. We wrześniu wysłałem owiewki torowe jednemu gościowi (chyba z tej grupy). Odebrał je 23. września i wpłacił kasę za pobraniem. Zgodnie z informacją regulaminem kasa miała do mnie trafić kilka dni po pobraniu. W październiku nie miałem nic na kącie wiec zadzwoniłem do gościa czy oby na pewno odebrał owiewki i wpłacił kasę. Wszystko bez problemowo zrobił 23 września. Pojechałem wiec na Pocztę dowiedzieć się co i jak, ale nic się nie dowiedziałem i kazali złożyć reklamację. Wiec powiedziałem w okienku że chciałbym tą reklamację złożyć. W tym momencie mnie poinformowali, że nie mogę złożyć reklamacji bo nie upłynęła 14 dni i musze czekać 14 dni na złożenie reklamacji. Niefart chciał że akurat potrzebowałem gotówki wiec ….
Minęło magiczne 14 dni więc ok 10 października złożyłem reklamacje. Minął tydzień zero odpowiedzi wiec zadzwoniłem na Pocztę Polską dowiedzieć się co i jak. To powiedzieli że mają na odpowiedź 30 dni i wcześniej nic mi nie powiedzą. Odczekałem 30 dni (tyle wynosi maksymalny termin na rozpatrzenie reklamacji) i nikt się nie odezwał. Wiec znowu za telefon (nie muszę mówić ze na stronie Poczty Polskiej nie ma numeru telefonu do działu reklamacji a połączenie przez Biuro Obsługi wymaga silnych nerwów). W końcu dodzwoniłem się i dział reklamacji powiedział ze sprawa jest jasna i zajmą się sprawą. Żaby nie odpuścić tematu następnego dnia zadzwoniłem znowu żeby dowiedzieć się jak załatwili tą oczywistą sprawę. Okazało się że tak mnie olali, ale trafiłem na osobę która chyba ruszyła palcem w mojej sprawie i za dwa dni na maila dostałem informację, że reklamacja została rozpatrzona pozytywnie i pieniądze już dzień przed tym pismem zostały przelane. To było kilka dni temu. PIENIĘDZY JAK NIE MIAŁEM TAK NIE MAM.
Wiec znowu za telefon do Poczty Polskiej, walka z Biurem Obsługi żeby przełączyli mnie do działu reklamacji i stanowcza odmowa. Informacja którą dostałem była następująca: ”Poczta Polska” nie ma działu reklamacji !!!!!!!” Pan zasugerował napisanie reklamacji na pozytywnie rozpatrzoną reklamacje !!!! Kurwa paranoja. „Jak mam napisać maila do działu reklamacji który nie istnieje? „ zapytałem. Więc po krótkiej konsternacji Pan odpowiedział: „Proszę poczekać porozmawiam z szefową”, po chwili dodając: „mam zgodę szefowej, już pana przełączam”. Odbiera drugi gość i zemną rozmawia co i jak, a że mam wątpliwości bo ja wypytuje o należne mi pieniądze których nigdzie nie ma on podsumowuje: „takich rzeczy Pan się u mnie nie dowie, proszę się kontaktować z działem reklamacji”. Okazało się po chwili, że poprzedni gość zrobił mnie w chu… i przełączył mnie do swojego kolegi co siedzi obok !!! Żeby mnie uspokoić powiedział, że jak Poczta Polska robi przelew to przecież trzeba poczekać kilka dni bo w Polsce nie ma przelewów które idą dzień i dwa i musi to potrwać. A jak sytuacja się przeciąga to powinienem złożyć reklamacje w banku bo to oni trzymają moją kasę.
Podsumowując 23 września gość zapłacił za owiewki które mu wysłałem. SKomunikacja i ta cała sytuacja z Pocztą Polską to coś więcej niż jakiś totalny absurd. Pieniędzy jak nie miałem tak nie mam. Zadajcie sobie dwa raz pytanie: CZY WARTO KORZYSTAĆ Z USŁUG TEGO TWORU? I zanim wyślecie towar za pobraniem zastanówcie się dwa razy czy warto potem prosić się o swoje i tracić czas na Poczcie?

Napisz do TV Interwencja lub udaj sie do prawnika.

A ja miałem zapewniam gorsze przejścia z Wydziałem Dróg Powiatowych na których rozwaliłem koło bo mi powiedzieli prosto w oczy że: "przecież tam nie ma żadnej dziury". Dziura była wielkości piłki nożnej i szerokości połowy samochodu którą załatali tydzień po uszkodzeniu koła.

Nie mogę w to uwierzyć, co za absurd!
Powiedz jak się skończyła sprawa lub czy dalej się toczy i na jakim jesteś etapie? To jest chore.

Wysyłam dużo paczek za pobraniem pocztą od wielu lat i na szczęście nigdy nie miałem problemów.

Nasuwa mi się tylko jedno bardzo głupie pytanie: dobrze wypełniłeś potwierdzenie nadania? No i z tego co się orientuję to do przesyłki pobraniowej jeszcze wtedy wypełniało się dodatkowy druczek "potwierdzenie wpłaty" - normalny, jakbyś robił wpłatę na konto w banku / na poczcie.
Ale to i tak raczej nie jest istotne, bo raz mi się tylko zdarzyło, że prawdopodobnie nieczytelnie wypełniłem druk, to zamiast przelewu, pieniądze odstałem osobiście od listonosza do domu.

Ja tak mialem z inpostem.Maja na fejsie stronke wiec co chwile w komentarzach opisywalem sytuacje i pomoglo.

Kasa wpłynęła, aleale od tamtego czasu nie wysylam nic za pobraniem.

Wiesz jest jakis powod dla czego powstalo okreslenie warszawka.
Tez wysylam za pobraniem i poczta dziala super w dodatku pracownicy o co bys nie prosil sa pomocni.Infolinia tez na pewno jest w warszawie.Jak by byla w Krakowie to byl by inny poziom obslugi a to niby tylko inne miasto.

Zgadzam się z nfs

Nie nadawałem na poczcie w Warszawie.
Poza tym, praktycznie w każdym miejscu pracy w Warszawie które znam większość to pracownicy spoza Warszawy więc zachowaj te chujowe uwagi dla siebie.

Chodzi o to że ja wszystko wysyłam pocztą bo jest najtańsza i nigdy nie miałem problemu a to są lata pracy.