tybur18, jak coś oferujesz, to podaj chociaż jakieś konkrety.

co mam CI podać? wejdź sobie w moje posty i sobie zdjęcia obejrzyj...ktoś będzie zainteresowany to się odezwie na priv...

przyszła zima i temat się skończył

w związku z tym może warto odpowiedzieć sobie na ten odwieczny temat
R6 na pierwsze moto - dobre czy nie ???

Zatem odpowiadam
Dla jednego dobre dla drugiego nie

Czas na odpowiedz po sezonie. To przejde do konkretu R6 na pierwsze moto ? Oczywiscie! Lecz nie polecam z roku 2002 dla jakiegos wysokiego ridera gdyz bedzie chaczyl kolanami o kant owiewek ja mam 172 cm i jest git Poczatki wiadomo jak ze wszystkim spokojnie a z czasem maneta w dol i tak o to tym sposobem od 1 lipca zrobilem przez sezon ponad 10 tys km I powiem tylko tyle ze zostawiam R6 na kolejny sezon, bedzie nowe malowanie i doinwestowanie


Pozdrawiam Szoper

Witam.
Ja kupiłem R6 (chociaż szukałem R1) w tym roku jako pierwszy motocykl wcześniej nigdy nie jeździłem żadnym motocyklem,skuterem itp.

Ogólnie staram się korzystać z prawej manetki z głową.

http://www.youtube.com/watch?v=iGKK5GwX3B4

@faker 1,5 k pln na buty ?? Eeeee.... na sporta, jeśli ktoś nie lata na torze, SMX 5 lub falco Rival to świetny wybór w cenie do połowy tej kwoty, którą podałeś

A co do wątku przewodniego, czyli czy R6 to dobry pomysł na pierwsze moto to muszę powiedzieć, że akurat moc jaką dysponuje R6 jest mniej istotną kwestią. Ważniejszą sprawą jest to jak oddaje moc, a R6 oddaje moc bardzo agresywnie w porównaniu do innych sportowych 600 cc.

Ja sam przed zakupem swojej R6 latałem okazyjnie sportami kumpli. Przelatałem pierwszy sezon bezpiecznie wykręcając prawie 10 tyś. km, ale z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że zakup R6, z uwagi na to jak oddaje moc, nie było najmądrzejszym posunięciem

Jeśli już ktoś się upiera przy pierwszym sportowym moto w klasie 600 cc. to najlepszym wyborem będzie Honda CBR F4i.

A ja mogę polecić R6 na pierwsze moto jeśli ktoś ma glowe nie tylko po to żeby rosly na niej wlosy

ehhh Głową drobnych ruchów nadgarstka się nie opanuje. To ogarnia się tylko i wyłącznie wprawą i doświadczeniem. Ktoś, kto uczy się jeździć, w łuku skupia się na milionie rzeczy i łatwo może przeoczyć delikatnie odkręcenie manetki, które w GSie nie zmieni praktycznie nic, a w R6 przy sposobie jej oddawania mocy, może wywalić dupę na zwenątrz łuku i po zawodach. Rozsądek niema tu nic do gadania.
No chyba, że piszemy o królu prostej, który łuki beirze na kwadratowo, to tutaj bardziej strach się liczy niż rozsądek, bo sami wiecie, że R6 kusi żeby odkręcić wcześniej czy później. A w wiekszości przypadków "wcześniej" bierze górę.

PRZYKŁAD:
Prędkość minimalna w sumie i rozsądek nic tutaj do rzeczy nie miał. Gościa zaskoczyło oddanie mocy:
http://www.youtube.com/watch?v=yTIOSryx9NU


http://www.youtube.com/watch?v=cmHK0XFCPVI

Ciekawostka - ile zostanie z R6 po glebie:

http://www.youtube.com/watch?v=Q1UYkrxF ... st_related

A tutaj tak tylko w kwestii - jestem zajebisty nie ubieram się w ciucha bo mi gorąco:
http://www.youtube.com/watch?feature=fv ... fvvab_4u_Q - nie chcę wiedzieć co on teraz ma na dupie i plecach.

nie podniecajmy sie juz tak tym jakim to fachowcem trzeba byc zeby siadac na R6 na pierwsze moto...kumaty koles z glową na karku spokojnie sobie poradzi czy to w łuku czy na prostej... Cwikol przesadzasz trochę ...
a za odkręcanie manetki własnie odpowiada głowa..o ile ktoś ją ma na karku..
a ten na filmiku z niebieska R6 to chyba pierwszy raz siedział na czymś co ma mniej niż 4 koła..jak mówisz o takich "początkujących" to masz racje..ale jak ktos juz czyms jeździł nawet motorowerem to COKOLWIEK ogarnia...

Jak dla mnie niech ludzie zaczynają od R1 nawet, bo i tacy są. Tylko później żal patrzyć, jak taki sprzęt kończy na drzewie czy w rowie, bo kierowcy w takim wypadku mi nie żal. No i śmiech, kiedy na prostej kręci do odcinki i 300km/h a w zakręcie boi się 40 polecieć.

Owszem, głowa odpowiada za wszystko jeśli mamy być tacy dokładni. Chodziło mi o to, że człowiek ma słabą podzielność uwagi i kiedy początkujący myśli o tym, gdzie jest sprzęgło, ile jedzie i w którą stronę skręcić, a nie daj boże musi jeszcze bieg zredukować, nie zawsze potrafi kontrolować przy tym manetkę. To trzeba wypracować. Później są efekty takie jak na filmiku, koleś skupił się na prędkości i hamowaniu a zapomniał już skręcić... co dopiero myśleć o tym, żeby przy pochyleniu się nie przekręcić przypadkowo manetki. Pierwsze skręty każdy robi na luzaku bez spinki mięśni przy dochamowaniu z 200 km/h? Na komarku takich rzeczy nie było...
Nie mówię, że każdy napewno się zabije, albo skończy w rowie. Większości się uda i będą jeździć, a raczej kaleczyć i to długo, bo na tym się po porstu ciężko uczyć. No chyba że 290 km/h na prostej to już mistrzostwo i król na drodze, to szacun. Takie tematy na forum też są.
Nie mówię, że się nieda. Mówię, że to nie jest dobry pomysł i tyle.