Witam.

Dzisiaj wybralem sie na przejezdzke r6 z 2002roku. Podczas jazdy na obrotach okolo 10k nagle cos zaczelo stukac i klekotac, stracilem moc, ledwo ciagnal. od razu zatrzymałem sie. odgłos by dosyc glosny. po chwili gdy przygazowalem wszystko wrocilo do normy. zadzwonilem do mechanika i przez telefon posluchal tego odglosu. niestety dzisiaj juz skonczyl a ja wyjezdzam jutro i wracam dopiero w listopadzie. mechanik zasugerowal ze moze byc to urwany zawor. mial ktos taki przypadek?

Pozdrawiam

dodam, ze mimo ze wiem ze to glupie, wrocilem tym motocyklem do domu 3 km. wszystko bylo dobrze, stukac przestalo i moc wrocila..... wiem ze odpalanie w takiej sytuacji nie jest madre, ale to teraz niewazne

dzwiek przypomina jakby do puszki wrzucic nakretke i zaczac ruszac puszka, jak grzechotka

ponawiam temat. pomożcie!!!

objaw tak jakby przeskoczyl rozrzad,ale dziwne ze pozniej stuki zniknely.jedno jest pewne,trzeba rozbierac na poczatek zerknac pod pokrywe zaworow

a jest taka opcja zeby zerwal sie zawor a pozniej jakims cudem wrocil na miejsce? nie wydaje mi sie.... zna ktos taki przypadek ze przez chwile walilo, a pozniej przestalo?

jakby zawor sie urwal to wyplulo by go przez wydech a wczesniej narobilo by szkod w glowicy

czyli skoro nagle przestalo i przynajmiej na jakis czas wszystko wrocilo do normy, wniosek jest taki ze to nie moglbyc zawor?

jesli teraz zadne cuda sie nie dzieja to znaczy ze raczej nie.moze ktos mial juz taki przypadek,niech sie wypowie

ponawiam temat. moze ktos mial taki przypadek?