Witam.
W zarzadzie drog dowiedzialem sie ze droga nalezy do powiatu i dali mi nr polisy oc tej drogi. Bylem w pzu zglosilem szkode. W ciagu 7 dni ma stawic sie rzeczoznawca na ogledziny motonga. Na wszelki wypadek gdyby zarzad drog sie wykrecal bylem na Policji i poprosilem Panow zeby postarali sie znalesc sprawce ktory przewozil zboże w nieodpowiedni sposob. Panowie skierowali mnie na dodatkowe przesluchanie na postrenuku policji w miejscowosci w ktorej ow zdarzenie mialo miejsce. Sporzadzili dodatkowa notatke i postaraja sie znalesc sprawce. Zeznawalem jako poszkodowany. Dostalem karteczke z prawami i obowiazkami poszkodowanego. Pozostalo mi czekanie na rzeczoznawce i tel od policji. Z racji ze nie trwa okres żniw i nie bylo to w srodku dnia to wydaje mi sie ze sa jakies szanse zeby znalesc sprawce. Czy uda im sie znalesc sprawce czy nie to i tak bede skladal wniosek o odszkodowanie za skrecona noge i uszkodzenia stroju z racji posiadanego NW. Troche sie nalatalem zeby to wszystko zalatwic ale mam nadzieje ze cos z tego bedzie bo nie zamierzam ciułać kasy przez nastepne 5 lat zeby go naprawic. Generalnie to jestem rozczarowny tym co sie u nas dzieje... Robia na wsiach pelno nowych drog asfaltowych ktore sa cale zaje... w zwirze, blocie, krowich plackach i itp. W moim miescie jest conajmniej kilka przejsc dla pieszych ktore sa namalowane farba olejna!? Kilka razy podczas deszczu przechodzac pieszo po tych pasach bym sie prawie przewrocil. Dzisiaj bedac w miejscowosci w ktorej mialem wypadek zeby zlozyc dodatkowe zeznania zauwazylem świeżo rozsypany grysik w ramach remontu drogi. Zero oznaczen ze sa jakies roboty drogowe czy cos. Jakies 100 metrow od miejsca w ktorym mialem wypadek na skrzyżowaniu nadal lezy rozsypane zboze ktore jak sie domyslam wylecialo przy tym samym transporcie. Oczekujac wczoraj na Policje a nastepnie na pomoc drogowa przez miejsce wypadku przejezdzal kilkukrotnie ten sam ciagnik. Nr rej nie zapamietalem ale podalem na wszelki wypadek rysopis kierowcy i pojazdu ktory prowadzil. Z jednej strony ciesze sie ze nic powazniejszego mi sie nie stalo i ze nikt oprocz mnie nie ucierpial. No ale niestety medali ani odszkodowan za nie zrobienie krzywdy nie daja...
Ps. Po tych przygodach(to moj drugi wypadek) coraz powazniej zastanawiam sie nad rozpoczeciem jazdy na torze i trzymaniem sie tego. I calkowite zrezygnowanie z jazdy po publicznych drogach. Ewenetualnie jakis cross. Nie oszukujmy sie... Nasze maszyny sa coraz szybsze i sa to motocykle typowo sportowe skonstruowane do zapier... po torze. Mimo iz zawsze staralem sie zachowac zdrwoy rozsadek to czasami zapas mocy kusil. Co mi zostanie z tego ze bede jechal sobie motorem dajmy na to 90 km/h zgodnie z przepisami i wyjedzie mi koles z podporzadkowanej?? Bede mial satyfakcje ze uznali jego wine?!, ze zostanie ukarany?! ze ja dostane odszkodowanie?! co mi z tych rzeczy jezeli np polamal bym ktoras z konczyn tak ze musialbym rok dochodzic do siebie i tak prawdopodobnie nie wrocilaby ona do poprzedniego stanu. NIe mowie juz o tym co by mi zostalo gdyby wydarzyla sie wieksza tregedia. Jezeli ktos oprocz mnie donal by obrazen i itp. Do tej pory wydawalo mi sie ze wszystko jest pod kontrola. Niestety stan naszych drog, nasza mentalnosc, ulanska fantazja chyba skutecznie ostudzila moj zapal do jezdzenia po ulicy.
oto sprawca calego zamieszania:
http://img215.imageshack.us/i/dsc03879l.jpg/