Witam
Postaram się opisać Wam po krótce problem który się za mną ciągnie...
Pół roku po zakupie moto padło mi ładowanie więc musiałem nastawić się na zakup nowego alternatora.
Długo nie mogłem się nacieszyć jazdą bo po niespełna 2000 km od strony alternatora pojawiły się dziwne dźwięki - coś w stylu chrobotania jakby jakiś element się odłączył.
Reklamacja nie wchodziła w grę ponieważ warsztat w którym była przeprowadzana usługa zakończył działalność po 10 latach.
Postanowiłem oddać moto do innego mechanika - stwierdził że nie było kleju na śrubach i dlatego jedna ze śrub odkręciła się i uszkodziła drugi z kolei alternator- zamówiłem więc następny nowy
Oczywiście znowu nie mogłem się nacieszyć jazdą bo zaraz po odbiorze motocykla zaczął cieknąć (chlapać) olej po deklu alternatora
1. https://imgur.com/Pf47PPl
2. https://imgur.com/2QQMrFd
3. https://imgur.com/N9ylHmQ
4. https://imgur.com/wfE3vOq
Mechanik zadeklarował że podejmie się usunąć usterkę jednak stwierdził że ma masę roboty i tak to się przeciąga a moto jak stało tak stoi dalej...
Ma ktoś jakiś pomysł jak rozwiązać ten problem, może rozebrać to samemu tylko co zastosować do złożenia - klej, pasta uszczelniająca? dajcie znać co robić dalej w takim przypadku
