Witam. Przedwczoraj jechałem sobie ze znajomym do niego żeby poszperać u niego w motocyklu w jedną stronę wszystko normalnie działało. Motor normalnie odpalił chodził i jechał. Zrobiliśmy jego motor no i przyszedł czas żeby jechać do domu. Wsiadam i nie mogę odpalić. W końcu jakimś cudem zaskoczył i chodził tak beznadziejnie jakby na 2 cylindrach. Przerywał strasznie. Jakoś dojechałem do domu i szukałem przyczyn. Rozebrałem w mak gaźniki wyczyściłem chociaż były czyste, świece wykręciłem i były strasznie suche i kolor taki kakaowy, blady. Pogrzebałem jeszcze drugi dzień chociaż nic właściwie nie zmieniłem i prawie normalnie chodził. To pojechałem znowu gdzieś dalej. Zgasiłem motor i na kilka godzin zostawiłem. I znowu to samo.. Ale jak już pod czas jazdy się porządnie rozgrzeje to prawie ok. Co może być przyczyną? Zauważyłem że chyba wilgoć z dworu tak na niego działa i zimno. Sprawdzałem też czy nie bierze płynu z chłodnicy, nie bierze. Proszę o pomoc.
